Migaloona
Zawsze marzyłam o tym, by mieć melony
Zaktualizowano: 16 cze 2021
Właśnie zjadłam przesłodkiego melona. Jednego z tych, który rozpływa się w ustach. Jego zapach i smak zabrały mnie w podróż do przeszłości.
Pierwszego mojego melona w tym życiu spróbowałam mając 20 lat. To były wakacje pomiędzy pierwszym a drugim rokiem studiów. Pojechałam z moim ukochanym na stopa do Hiszpanii. Dojechaliśmy do Nicei. I właśnie francuskie melony były tymi moimi pierwszymi.
Pamiętam jak dziś. Było to w Antibes. Kupiliśmy wielkiego, żółtego melona. Jako biedni studenci liczyliśmy każdy grosz, Euro było wówczas czymś wręcz abstrakcyjnie dla nas drogim. Usiedliśmy na ławce, takiej przy targu owocowo-warzywnym. Położyliśmy nasze plecaki, na kuchennej ściereczce urządziliśmy sobie blat i ucztę na plastikowej misce. Melon zaskoczył mnie swoją soczystością. Oczy wywróciły się do góry nogami, bo to było tak pyszne. Słodkie, genialnie pachnące. To była miłość na zawsze. Od tamtej pory truskawki na swoim pierwszym miejscu mojej listy ukochanych owoców musiały się zmieścić razem z melonami właśnie.
Melony kojarzyły mi się z czymś bardzo luksusowym. Z zachodem. Z czymś niedostępnym dla szaraczków. Taka była ówczesna Polska. Nie byliśmy jeszcze w UE. Nasze granice wciąż były zamknięte.
Pamiętam jak kilka lat później będąc na wolontariacie w Alpach włoskich jadłam melony codziennie. Włosi jadają śniadania na słodko. Oni rozpieszczają swoje stoły. W Zonce jadaliśmy przy wielkim stole. Było nas w zależności od momentu minimum kilkanaścioro, a w szczycie dobijaliśmy do grupy pięćdziesięciu osób. Okazało się, że melony mogą być dla kogoś tanie. Melony i pomidory szły u nas w ilościach masowych. Często miałam dyżur na kuchni, bo lubiłam gotowanie na żywym ogniu. Mieliśmy wielkie palenisko z wielkim garem i z wielką łychą. Łycha była drewniana, miała metr długości, wyrzeźbił ją Stefano, nasz gospodarz. Gotowałam zazwyczaj bardzo proste zupy, gulasze. Wszyscy mnie pytali o nazwy i przepisy tych potraw, a ja zawsze wzruszałam ramionami, bo gotowałam coś po prostu, z tego co było. Pewnego razu w spiżarni były tylko makaron, śmietana i bardzo dojrzałe melony. Pomyślałam, czemu nie? Damy radę. Stworzyłam sos na bazie masła i śmietany i dodałam do niego melony drobno pokrojone, sok z cytryny, świeże zioła z łąki. Wyszła bajka. Wiele razy próbowałam odtworzyć ten smak i nigdy już mi nie wyszło takie dzieło jak wtedy. Przysłowiowa zupa na gwoździu jest zazwyczaj unikatowa. Ta pasta w melonowym sosie też taka była. Kluczem na pewno były dojrzałe owoce, mające w sobie totalną słodycz, słońce, aromat lata, esencję smaku o najwyższej głębi.
To takie miłe, że dzisiejszy melon tak czekał na to, abym to między innymi ja go zjadła. Moje dzieci wchłonęły go na szybko, a mnie ogarnęły wspomnienia.
O czym są melony jeszcze?
Zaskoczeniem było dla mnie odkrycie, że melony to ogórki. Tak, tak. To ogórki. Co więcej, w Wikipedii przeczytamy: „Melon (Cucumis melo L., z gr. melopepon = „miękkie jabłko”) – gatunek ogórka z jadalnym owocem należący do rodziny jednorocznych roślin dyniowatych." Nieźle, prawda?
Melony to też woda. To na pewno. Składają się z niej w prawie 90%. Fantastycznie nawadniają. Są moczopędne zatem. Ich pozostałe 10% to także same dobrodziejstwa natury. Są niskokaloryczne, ok 35 kcal/100 g i zawierają wyjątkowy aminokwas – cytrulinę – która przyspiesza spalanie tłuszczu i oczyszczanie organizmu z toksyn. Melon jest doskonałym źródłem silnego przeciwutleniacza, jakim jest witamina C oraz błonnika. W miąższu melona znajduje się wiele łatwostrawnych cukrów: glukoza, fruktoza i sacharoza. Owoc ten zawiera witaminy od A do E, włączając niemal wszystkie witaminy z grupy B. Składniki mineralne, które w nim znajdziemy, to m.in. żelazo, jod, fosfor, potas, magnez oraz wapń. Rzadko zdarza się, aby jeden owoc posiadał tak bogatą gamę cennych składników odżywczych.
Co wspaniałe, melony poza orzeźwieniem, działają na nasze organizmy oczyszczająco i kojąco. Jak uspokaja nam nerwy? Za działanie to odpowiada antyoksydacyjny enzym, podtlenek dymutazy, który pomaga redukować zmęczenie i minimalizować skutki stresu poprzez blokowanie wydzielania wolnych rodników. Tak więc jedząc melony, wzmacniamy nasz organizm na wielu frontach. Heureka!