Migaloona
So sowa
Od jakiegoś czas "chodzą" za mną sowy.

Zaczęło się od mojej córki. Kaja uwielbia te ptaki. Rysuje je. Maluje. Stworzyła też sowojelenia. To takie piękne stworzenie sowie z porożem jelenia. Sowojelenie wiszą na naszych ścianach.
Jakiś czas temu odwiedziłam w Izerach piękną szamankę i ona wówczas zapytała mnie także o sowy. Odczuwała ich obecność przy mnie.
I przypadkiem, znajomi mojego szwagra, mieszkający niedaleko, mają Sowiarnię. Założył ją Bartek, człowiek zakochany w sowach po uszy. Ich i swoje. Wie o nich bardzo wiele. Opiekuje się nimi sercem. Gadają ze sobą. I nie tylko. Tym bardziej, że sowiarnia się wciąż rozrasta i przybywa nowych mieszkańców. Są m..in. puchacz, płomykówka, puszczyk, szarogłówka północna. Ja tam wracam i wrócę jeszcze na pewno. Polecam wszystkim. Trzymanie sowy na ręku to zaszczyt. Ich oczy to kosmos. A miękkości piór nie da się do niczego porównać.
ps. W ich stadzie od jakiegoś czasu mieszkają też alpaki. Dwóch zawodników.